Przeszłość powracająca niczym bumerang



Nie patrz w przeszłość – tam już byłeś i wszystko widziałeś.

Idź naprzód, tam będzie ciekawiej...

Kilka dni temu natknęłam się na te słowa i ku memu zdziwieniu, jakoś wbiły mi się one w pamięć. Przeszłość... temat do którego jakże często nie chcemy, albo wręcz nie lubimy wracać. Oczywiście są też i te piękne wspomnienia, które wywołują uśmiech albo nawet łzę wzruszenia. Przeszłość - coś co było, co przeżyliśmy, czego byliśmy świadkami albo twórcami. Przeszłość, która jakże często do nas powraca.

Ja swoją skrupulatnie podzieliłam na dwie grupy: to co było miłe i dało mi radość oraz to, czego nie chcę pamiętać. Tą pierwszą grupę pielęgnuję niczym najcenniejszy klejnot, drugą zaś zakopuję bardzo głęboko, przykrywając dodatkowymi warstwami, tak aby przypadkiem nie natknąć się na nią.  Kiedyś myślałam, że od przeszłości można uciec, że wystarczy tego tylko chcieć, że wystarczy tylko pozytywne myślenia i już zrobione. A tymczasem jest zupełnie inaczej... Nie rozwiązane sprawy ciągną się za nami bardzo długo, miesiącami a nawet latami. Często powracają w najmniej odpowiednim momencie. Wyskakują nagle i nie wiadomo skąd. A co za tym idzie, często przynoszą ze sobą smutek. Czasami tak wielki, że aż trudny do wypowiedzenia. I co wtedy? Wtedy nie ma wyjścia. Trzeba "rozgrzeszyć" się z przeszłością, uporządkować wszystko, aby móc żyć, iść dalej. No i właśnie na mnie nadszedł taki czas... Muszę zamknąć parę rzeczy, abym mogła pójść do przodu. Chociaż nie! Ja chcę zamknąć to zrobić! Chcę wreszcie zacząć żyć pełną piersią bez oglądania się w przeszłość. Chcę cieszyć się każdym dniem, najmniejszym szczegółem, najmniejszą bzdurą. Bez oglądania się w przeszłość, bez lęku, że ta przeszłość mnie dopadnie. Dlatego chcę wszystkiemu stawić czoło. Tylko czy starczy mi siły...


Komentarze