Dzień Dziadka


Dzień Dziadka - dzień, o którym się nie zapomina.
Dzień, kiedy dzieci w przedszkolu z duma recytują wierszyk: 


“Dziadziu Dziadziu coś Ci dam, 
dam Ci serce, które mam
a w tym sercu róży kwiat
Dziadziu, Dziadziu żyj 100 lat!”

Dziadzio… <3



Był zawsze…
Jak miałam kilka lat śpiewał mi piosenki, zabierał na przejażdżki papajem i pokazywał wiele ciekawych rzeczy.
Rosłam, a On zaczął opowiadać mi straszne historie o małym chłopcu wywiezionym koszmarnie daleko, przebywającym w obozie i o ucieczce z niego. Wierzyć mi się nie chciało, że to On był tym małym chłopcem. Dalej śpiewał i opowiadał o Kaśce z Kołajców.
Dorastałam, a On ciągle był… wydawało mi się, że się nie zmienia, że ciągle jest silny i będzie tu zawsze. Czasami się na Niego złościłam jak kazał nam rano wstawać z łóżka i iść w pole zbierać truskawki, albo na wykopkach, gdy po raz tysięczny musieliśmy lecieć za bronami i zbierać pojedyńcze ziemniaki. Był nie do zdarcia… tak mi się wtedy wydawało. Kochałam mocno tego mojego Dziadzia i odwiedzałam kiedy mogłam.
Nie zauważyłam jak ktoś mu posypał srebrem włosy, potem ktoś mocno musiał uściskać mu twarz, tak mocno, aż pojawiły się zmarszczki. On mówił, że to czas i że kiedyś go zabierze, ale ja w to nie wierzyłam. Nie słuchałam. Ciągle przecież był, a ja, raz bliżej, raz dalej wysyłałam mu kartki z różnych okazji.
Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy po raz pierwszy pojechałam do Dziadków, aby pokazać Moje największe Szczęście, mojego Synka. Dziadzio ze łzami w oczach trzymał małego Michała i mówił, że ma na imię tak samo, jak Jego brat. Znowu opowieściom nie było końca. Michaś zaczął zajmować moje miejsce, jeżdzić z Nim na papaju, chodzić do kur, do ogródka. Nie powiem, żal mi było, że to już nie ja, że dorosłam. I znowu ten czas…
Rzadkie wizyty zawsze przynosiły niesamowitą radość i wielkie łzy. Radość bo jesteśmy, łzy bo odjeżdżamy. On ukratkiem ocierał łzy i pytał kiedy przyjedziemy następny raz. Padała odpowiedź a potem smutne stwierdzenie: “oj ja już tego nie doczekam”… Przyjeżdżaliśmy a On był. Uśmiechał się, żartował, czasami śpiewał… Zwolnił… Nie chodził już tak szybko jak kiedyś, z czasem miał nieodłączną towarzyszkę – laskę, która pomagała mu przemierzać odległości. Siedział w kuchni przy oknie, a latem na huśtawce pod orzechem. Nadal przekomarzał się z Babcią i mówił o czasie. A ja nawinie wierzyłam, że się da go oszukać, że On – Dziadzio będzie z nami wiecznie. Czym głupia? A może naiwna? Może…
Patrzyłam na Niego i jakbym chciała nauczyć się na pamięć każdej zmarszczki na twarzy, każdego ruchu, każdego słowa...
Wtedy wydawało mi się, że razem z Nim skonczy się świat.


22.01.2014 – jest Dzień Dziadka, dzień którego się nie zapomina…

Kartka wysłana, druga leży w domu. Mieliśmy wysłać dwie, bo nie mogliśmy zdecydować, która ładniejsza. Ta w domu, leży do dzisiaj zaklejona, ze znaczkiem, adresem- jakby miała być jeszcze dzisiaj wrzucona do skrzynki. Śmiejemy się z Michałkiem, że za rok ją wyślemy i może choc raz przyjdzie na czas (tak, tak zawsze wysylam kartki na ostanią chwilę). Jeszcze wtedy nie wiemy, że czas znowu da o sobie znać…

Telefon… Wystarczylo dwa słowa… Serce pęka na tysiące kawałków, oczy robią się mokre i … świat się zatrzymuje… Nie, to nie możliwe, nie, to musi być pomyłka…

Tak, to był Dzień Dziadka, a On nie usłyszał naszych życzeń przez telefon, nie przeczytał też kartki…
Odszedł…
Choć czasem przychodzi pod osłoną nocy...

Jak to napisała moja Siostrunia: “To nieprawdza że nie ma Ciebie już rok. Ciagle jesteś w naszych sercach” 
Jesteś Dziadziu w naszych sercach! Jesteś i zawsze będziesz!

Tylko czego Ci życzyć w Dniu Dziadka, Dniu Odejścia i Dniu Narodzin dla Nieba…
Nie wiem…
Dlatego modlę się o życie wieczne dla Ciebie, bo w to właśnie wierzę…

I tak jak Renatka rok temu zaczytuję słowa…

"...Spotkamy się kiedyś u studni
Takiej zwykłej - z kołowrotem
Woda w niej będzie chłodna
W świat uwierzymy z powrotem
Spotkamy się u studni
Być może że na drugim świecie
Bóg przecież jest łaskawy
I pewnie da nam tę pociechę ..."

Komentarze